Czy można kochać prawdę dlatego, że przynosi szczęście?
Święty Augustyn uważał, że taki motyw jest do przyjęcia i kierowania się nim w życiu. Kiedy w młodości trafił na Hortensjusza Cycerona, odkrył pasję do mądrości, która nie była czystą ciekawością intelektualną. Była tak naprawdę głodem szczęścia. Obserwował, że każdy człowiek – nawet ten nieszczęśliwy – pragnie szczęścia. Dlatego uważał, że filozofia, jeżeli ma mieć sens, musi odpowiedzieć na pytanie o dobro, które całkowicie nasyca serce. Dla biskupa Hippony poznanie – poszukiwania bez wskazania drogi do realizacji i spełnienia - byłoby zajęciem miałkim. Dlatego jego nauka jest gruntownie eudajmonistyczna: mądrość jest użyteczna o tyle, o ile prowadzi do szczęśliwości.
Kluczem jest pytanie o trwałość.
Dobra, które zależą od losu – czy to majątek, czy uznanie lub zdrowie – ulatują szybciej, niż zdążymy się nimi nacieszyć. Co gorsza często bywa tak, że lęk przed ich utratą psuje radość. Augustyn podkreśla prawdziwie bezpieczne może być tylko to, czego nie da się odebrać wbrew naszej woli.
Jedynie Bóg, jako byt wieczny i niezmienny, spełnia ten warunek. „Kto posiada Boga, posiada wszystko.” Oznacza to, że sceptyk, który uznaje poznanie za niemożliwe, z definicji skazuje się na wieczną frustrację. Może i chciałby poznania, ale nie wierzy, że można ją osiągnąć. Augustyn odpowiada akademikom: jeśli prawdziwa mądrość wiąże się ze szczęściem, a szczęście zakorzenione jest w Bogu, to odrzucenie prawdy oznacza odcięcie się od źródła prawdziwej radości.
Ale nawet „posiadanie Boga” nie jest czystym aktem intelektu.
Augustyn nawiązuje tutaj do nauczania Jezusa o przykazaniu miłości (Mt 22,37). Poznać Boga to kochać Go całym sercem, duszą i umysłem. Rozum wskazuje drogę, ale to miłość sprawia, że prawda staje się doświadczeniem, a nie tylko definicją. Człowiek, który kocha rzeczy przemijające, sam przemija; człowiek, który kocha to, co wieczne, uczestniczy w wieczności.
Czy ten ideał nie jest zbyt wysoki? Augustyn odpowiada paradoksalnie: już samo szczere szukanie Boga jest łaską. W czasie drogi człowiek żyje nadzieją – stanem „już” i „jeszcze nie”. Wiedza, modlitwa, praktyka cnót to środki, a nie cel. Celem jest upodobnienie serca do Tego, którego się pragnie.
Co z tego wynika dla współczesnych?
Przede wszystkim realistyczne spojrzenie na dobra doczesne. Nie chodzi o odwracanie się od świata, lecz o właściwą hierarchię: ciało ma być podporządkowane duszy, a dusza – Bogu. Po drugie, świadome pielęgnowanie pragnienia prawdy – lektura, refleksja, rozmowa – ma sens tylko wtedy, gdy prowadzi do głębszej relacji. W końcu codzienna praktyka miłości: od krótkiej modlitwy wdzięczności po konkretny gest wobec drugiego człowieka. Augustyn nie daje łatwej recepty, lecz mapę. Pokazuje, że szczęście nie jest stanem posiadania, lecz relacji.